WIELKA MÁRIA PERÉZ UKOŃCZYŁA HISZPAŃSKI WALKING DOUBLE NA TORZE 20KM - 1:26:51h. SREBRNY AUSTRALIJSKI MONTAG W KRAJOWYM REKORDIE - 1:27:16. ITALKA PALMISANO, BRĄZOWA BOHATERKA WYŚCIGU I NAJWIĘKSZY WOJOWNIK PIŁKI NOŻNEJ - 1:27:26h. ROZCZAROWANA ELIŠKA MARTÍNKOVA NA 27. MIEJSCU - 1:34:02 godz.

Autor artykułu: Lucie Nekulová / Autor zdjęć i nasz specjalny korespondent w Budapeszcie: Horst Kiepert

WYNIKI CHODU NA 20KM KOBIETY

IMQR1672Po sobotniej wichurze wyścigów, kiedy fani marszu po obejrzeniu najszybszego wyścigu w historii zostali z otwartymi ustami i oniemiałym zdumieniem, w niedzielę stanęli na starcie biegu kobiet na 20 km. Pogoda tym razem niczemu nie przeszkodziła, poranny start zapowiadał akceptowalne warunki nawet w późniejszych etapach wyścigu.

Wyścig rozpoczęło 47 zawodniczek pod wodzą obrończyni tytułu Kimberly García León z Peru.

Czescy kibice również mogli cieszyć się czeską flagą dzięki startowi Eliški Martínkovej.

Od samego początku obrońca tytułu nadawał tempo, a za nim ulubieniec Australii Montag, Chińczyk Ma i Yang, hiszpańska rekordzistka świata na dłuższym dystansie Mária Peréz, mistrzyni olimpijska Palmisano i Meksykanin González. Co za nazwa, to koncepcja dla pieszych. Od początku w grupie starała się utrzymać kolejna peruwiańska Inka i kolumbijska reprezentantka Arenas. Tempo 4:20 okazało się jednak dla nich fatalne, szybko zebrali propozycje dyskwalifikacji i stopniowo żegnali się z wyścigiem.

Pozostali zawodnicy utrzymywali kilkusekundowy dystans do startu, który stopniowo się zwiększał. Tylko Glenda Morejón, zwyciężczyni biegu na 35 km z MŚ w Omanie, mogła dołączyć do walczącej o zwycięstwo grupy.

León dyktowała tempo wyścigu, ale jej występ nie był nawet w połowie tak imponujący, jak w Oregonie. Drobna González przechodziła kilka kryzysów, ale zawsze udawało jej się wrócić do grupy, gdy traciła kilka metrów.

10 km w 43:43. To chodzenie na światowym poziomie! W drugiej połowie wyścigu obrońca tytułu zaczął mieć problemy, wręcz przeciwnie, Włoch coraz bardziej nadawał tempo. Miała powtarzające się problemy w 180 turzeº, gdy jbuty ewidentnie się ślizgały i raz skończyło się upadkiem. Nie dała się jednak zbić z tropu i szybko wróciła do walki o zwycięstwo.

RMVY6362Mária Peréz zaatakowała z odległości 16 km. Po serii dyskwalifikacji w poprzednich latach mocno popracowała nad techniką i w tym roku wydaje naprawdę słodkie owoce. Na szesnastym kilometrze w tempie 4:06 nawet znakomita Montag nie zdążyła zareagować, ale dzięki czasowi pośredniemu 4:10 wyraźnie sięgnęła po srebrny medal. Jednak o trzecią część nadal toczyła się walka. Hiszpanka znacznie zdystansowała się od rywalek, podobnie jak Montag. Palmisano była zmuszona oprzeć się presji Morejón, ale jej pragnienie medali można porównać tylko do wysiłków hiszpańskiego wikinga Karlströma, a Morejón wkrótce nie miał szans. García León wciąż próbował namówić ją do wyścigu, ale tym razem nie mogła znaleźć przepisu na swoich rywali, którzy radzili sobie świetnie.

Olbrzymia przewaga pozwoliła Peréz cieszyć się na długo przed metą, zdążyła się nawet przytulić i minęła metę w 1:26:51 płacząc ze szczęścia. Druga Montag poprawiła swój krajowy (i kontynentalny) rekord 1:27:16 i przekroczyła linię mety dziesięć sekund przed kontuzją, powracając Palmisano w najlepszym występie sezonu.

13 kobietom udało się złamać granicę 90 minut!

Czeski zawodnik przystąpił do wyścigu z dziką kartą ČAS. Chociaż spełniła kryteria nominacji WA, ČAS po zeszłym roku wyznaczył limity potwierdzeń, aw tym roku było to poza zasięgiem czeskiej gwiazdy. Jednak po zajęciu 12. miejsca w Poděbradach wróble już rozmawiały o zdobyciu dzikiej karty.

Eliška zaczęła zachęcona swoim występem z Uniwersjady. Tegoroczny występ uplasował się na 34. miejscu listy startowej i wszystko w pierwszej połowie pola startowego byłoby sukcesem.

Przez pierwsze kilometry Eliška starała się utrzymać tempo 4:32 i jechała razem z mistrzem z Espaa, francuskim Steyem. Po szóstym kilometrze, gdy obaj zawodnicy dotarli do poziomu 30. miejsca, zaczęli zwalniać. Jednak to, co mieściło się w przedziale 2-3 sekund dla Francouzsky'ego (w końcu 18. - 1:31:20), było gorsze dla Eliški.

Walcząca Czeszka czasami awansowała w tabeli głównie za sprawą dyskwalifikacji rywalek.

W drugiej połowie trasy również spotkała ją dwie propozycje wykluczenia, jednak tempo tuż poniżej 5 minut dawało nadzieję, że Eliška dojedzie do mety. Ostatecznie linię mety przekroczyła z marnym czasem 1:34:02 na 27. miejscu.

Zasługą Eliški jest to, że bardzo realistycznie oceniła swój występ po biegu i nie szukała wymówek w pogodzie i stanie zdrowia, który, jak to już ma w zwyczaju reporterka Čt, de facto zaproponowała jej Žaneta Peřinová w Wywiad.

Trzeba powiedzieć, że Eliška niedzielnym występem nie udowodniła słuszności dzikiej karty. Niesolona chuda wydajność nie umniejszała całego niczym nie wyróżniającego się sezonu. Sama zawodniczka i trenerka chwalili pobyt treningowy w Kolumbii. Pytanie brzmi, czy wysokość nie była po prostu zbyt wysoka. Równie niepozorny sezon przeżywa słowacki pieszy Morvay, który również przebywał w Kolumbii (krócej). Jednocześnie nie można odmówić ciężkiej pracy i zaangażowania obu sportowcom.

Eliška może się więc cieszyć przynajmniej medalem z tegorocznej Uniwersjady. A zachęcając do dalszej pracy, merytoryczne porównanie z tegorocznym medalistą Montagiem. Ta studentka medycyny również zdobyła srebro na Uniwersytecie w Neapolu w 2019 roku (Anežka Drahotová była wówczas trzecia). W tym czasie OR Jemimy była na poziomie ubiegłorocznego występu Eliščiny z Podiebrad. Od tego czasu przeszła długą drogę, regularnie potrafi schodzić poniżej 1:28:00, aw niedzielę zawiesiła sobie na szyi srebro świata...

JJWV7013